Ród Alusawir

Ojczyzna, Obowiązek, Honor

Ogłoszenie

Tutaj możesz wpisać treść ogłoszenia.

#16 2009-12-02 22:01:46

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Zamyśliła się kiedy wysłuchała słów Leatien. Na tyle, iż przez pewien czas sprawiała wrażenie zupełnie nieobecnej, zapatrzonej gdzieś w jeden nieistotny punkt. W końcu jednak poruszyła się i skupiła swe pełne ciepła spojrzenie na oczach rozmówczyni.
- Pamiętam i będę pamiętać. – jakiś cień zakotwiczył się w jej spojrzeniu. Skrył się za zielenią jej tęczówek i sprawił, że ich wyraz nabrał ponadczasowego wyrazu. Zawsze uważała że jest odpowiedzialna za własne czyny, lecz teraz odpowiadała za innych. Niby miała tego świadomość od momentu postawienia nogi na północy, z drugiej zaś strony ciężko było się jej oswoić z tą myślą, mimo to jakoś sobie radziła. Delikatnie oparła dłoń o kobiecy brzuch i przywołała na swe usta nieco szerszy uśmiech.
- Szczególnie, że zostałaś obdarzona łaską od bogów. Dzieci to wielki skarb. Natomiast Kaimes będzie dobrym ojcem. Dzięki niemu przejrzałam na oczy, jeśli chodzi o mą córkę. – zagryzła lekko wargę i przemknęła wzrokiem po komnacie w której zgromadzeni byli członkowie jej rodziny. Pili, rozmawiali, śmiali się. Był to zdecydowanie miły dla oka widok.
Po chwili klasnęła w dłoni i obróciła się swobodnie wokół własnej osi, lecz rwący ból w rozciętej skórze, zaprzeczył chęci mocniejszych tańców. Skrzywiła się lekko, lecz trwała nadal w swej determinacji.
- Proszę podejdźcie tutaj bliżej i częstujcie się trunkami oraz jedzeniem. Chciałabym usłyszeć coś od Was na temat waszego życia, oraz historii. Chciałabym abyśmy poznali na siebie tyle na ile powinna znać się prawdziwa rodzina. – sama spoczęła w końcu na poduszce natomiast Leatien wskazała leżankę, na której mogłaby odpocząć.
- Chciałabym także wiedzieć jakie macie dalsze plany. Nie ukrywam, że cieszyłabym się wielce gdybyście zamieszkali w tej twierdzy jednak rozumiem, że każdy z was ma również już własne Zycie. W każdym razie chciałabym abyście wiedzieli, że progi tego domu będą zawsze stały dla Was otworem. – a po tych słowach przechyliła naczynie z trunkiem i upiła zeń mocniejszy łyk napoju, lekko mrużąc przy tym swe powieki, gdy na języku ostatkiem odczuła gorzki, ostry posmak.

Offline

 

#17 2009-12-03 08:33:57

Dawid

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 31
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Nie był typem osoby szczególnie rozrywkowej, stąd też z dość sporą rezerwą podchodził do tego wszystkiego co się teraz tu działo. Patrząc na Xabe, która klaszcząc w dłonie zwróciła uwagę wszystkich, odniósł wrażenie, że doskonale zrozumiałaby się z jego żoną, na którą spoglądał kątem oka, a która to nie wiedzieć czemu była nadzwyczaj spokojna. Obie miały w sobie coś z dziecka. U obu go to nieco irytowało, jednak póki co tylko jedną z nich za to pokochał.
Nie chciał psuć nikomu zabawy, jednak sam nie czuł się na siłach, by w niej w pełni uczestniczyć. Stąd też miast opowiadać dzieje swego życia, tylko popijał wciąż z tego samego kielicha, po jadło sięgał i słuchał, obserwował. Dość już lat przeżył, by wiedzieć, że nie połączą ich zdawkowe opowieści, a kto z nich dość siły znajdzie, by wyznać całość swych losów? Podziwiał starania Xabe, która świadomość tego mieć musiała, a jednocześnie starała się ze wszystkich sił połączyć ich jakimś węzłem, który wzmocni jedyną więź jaką posiadają - krew.
Arevedui wraz z Antreui siedli w pobliżu Leatien i Xabe. Bliżej nich znalazła się jego żona, sam siadł bardziej z brzegu. Znów upił trunku i wpatrując się w nich spokojnym wzrokiem, ciekaw był, kto zdecyduje się powiedzieć cokolwiek. Dla niego mogli milczeć i nie mówić niczego. Wystarczał mu w zupełności fakt, że w ich żyłach płynęła ta sama krew. Cóż ponad to mogło mieć znaczenie?

Offline

 

#18 2009-12-04 20:19:45

Leatien

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 19
Punktów :   
ID w grze: 2397

Re: Powstańmy z popiołów!

Przyglądała się przez chwilę dłoni Xabe, która spoczywała na jej brzuchu, a potem uśmiechnęła się lekko na wzmiankę o jej dziecku. A więc nie zapomniał.
- To, co rzekł Ci Kaimes na temat Twej córki...to wszystko pochodziło z moich ust.-
Wyrzekła jeszcze cicho, pozwalając myślom na kilka krótkich chwil pomknąć do tamtego wieczora, gdy tak długo rozmawiali o tylu sprawach. Ostatnio czynili to coraz rzadziej.
Później zaś zasiadła na wskazanej jej leżance, która rzeczywiście była siedziskiem o wiele wygodniejszym dla kobiety w jej stanie. Pozwoliła sobie nawet na ułożenie się na boku, mając nadzieję, że nikogo tym nie urazi. Niemal od razu poczuła się tak, jakby z jej nóg i kręgosłupa zdjęto kilkukilogramowe odważniki.
- Jak już rzekłam, urodziłam się i wychowałam w Dominium.
Zaczęła, zorientowawszy się, że nikt inny się do tego nie kwapi. W przeciwieństwie do swego krewniaka lubiła mówić. Niekoniecznie o sobie, ale odkąd temat ten nie był tajemnicą nie widziała w nim nic złego.
- Ojca mego poznałam ledwie kilka dni temu, gdy przyjechał do stolicy na mą prośbę wraz z Cettenem, dla którego jest wujem. Matka zaś jest kapłanką Kroczącej i wciąż mieszka w Złotym  Mieście.-
Przerwała, sięgając dłonią po kiść winogron i urywając z niej małą gałązkę.
- Do Cesarstwa przybyłam po tym, jak trzy lata temu uciekłam przed wyrokiem śmierci, jaki niechybnie nałożyłaby na mnie Inkwizycja Pani. Niechybnie i niesprawiedliwie, co ogłoszono jakiś czas temu, gdy powróciłam do Eshiny i przyznałam się do tego, kim byłam. Szczęśliwie Inkwizytor nie wykazał się taką zapalczywą zawziętością, co niegdyś i pozwolił mi złożyć stosowne wytłumaczenia. Przesłuchali mnie w obliczu magów umysłu, którzy orzekli, że rzeczywiście me serce nie było obciążone żadnym występkiem przeciwko Kroczącej. Nie licząc ucieczki z rąk Inkwizycji, ale za to szczęśliwie nie zażądano mej głowy.-
Uśmiechnęła się blado, kosztując słodkiego owocu. Nie podejrzewała, aby którekolwiek z nich posiadało na sobie tyle blizn, co ona. Nie pragnęła się jednak z tym nikim dzielić.
- Wcześniej jeszcze, przed mą ucieczką, wstąpiłam w nowicjat w służbie Nes`ye i ukończyłam uczelnię w Złotym Mieście. Teraz piszę kolejną pracę, ale zapewne nim uda mi się uzyskać tytuł Mistrzyni wiele wody upłynie w rzece. A dalsze plany...cóż, urodzić.-
Zaśmiała się cicho, odruchowo gładząc się po brzuchu wolną dłonią.
- Kaimes ma w planach zbudować twierdzę na Pograniczu, w której mielibyśmy zamieszkać wraz z rodziną. Ale to odległe plany i do czasu ich wypełnienia z chęcią zamieszkam tutaj, w...naszym domu. Choć obowiązki w stolicy niestety zmuszają mnie do spędzania tam większości mego czasu.-

Offline

 

#19 2009-12-07 13:26:26

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Uśmiechnęła się lekko i przysiadła tuż obok Leatien, jednak sama spociła na miękkiej poduszce. Czy krewniaczka tego chciała, czy też nie , Xabe odczuwała silną chęć przebywania w jej towarzystwie. Rodziło się to głównie z dwóch powodów. Pierwszym była jej słabość do kwestii kobiet, drugi natomiast czaił się w krwi Sawanl, z którą obie w pewien sposób były związane.
- Leatien, Twe dzieci będą tutaj bezpieczne, jednak wiem, że pragniesz razem z Kaimesem założyć władny dom. Do tego jednak czasu tutaj niczego wam nie zabraknie. I ja często będę przebywać w stolicy, w pałacu cesarskim. Zamieszkałam tam odkąd opuściłam te ziemie. Przez pewien czas zamieszkiwał tu Agito mój mąż, jednak jakiś czas temu powrócił na południe i ślad o nim zaginał. Dlatego też powróciłam do tego miejsca, w którym nie czuć oddechu cesarskiej polityki. – dziwnie spokojnie opowiadała o mężczyźnie, który wywoływał w niej tak skrajne emocje.
- A Wy? Cettenie? Areve? Jalayisie? Zostaniecie tutaj? – w końcu jej lico zniknęło za brzegiem kielicha, z którego postanowiła upić łyk trunku.

Offline

 

#20 2009-12-08 00:54:01

Dawid

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 31
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Jako, że nikt specjalnie nie kwapił się do odpowiedzi, postanowił rzec jej coś więcej. Choć nie znał tu nikogo, nieco dziwni wydali mu się Ci krewniacy. Dziwnie spokojni, ułożeni... jakby życia w nich brakowało i ostatkiem sił tu przebywali. A przynajmniej część z nich. Leatien i Xabe, choć były kobietami na pierwszy rzut oka dość różnymi, dość szybko znalazły wspólny język i przebywały ze sobą większość czasu, jak miał okazję zaobserwować. Ciekaw był czy i Antreui do nich dołączy, jednak jego żona póki co nie przejawiała ku temu chyba specjalnych chęci.
- Dziękuję w imieniu swoim i Antreui. Mamy jednak własny dom, który stoi teraz pusty. Do niego również musimy powrócić, tak jak Ty będziesz wracać do swych obowiązków w Cesarstwie. Niestety... czas sprawił, że to tamto miejsce bardziej niż jakiekolwiek inne zasługuje na miano naszego domu. Wiem jednak, gdzie jest ten "prawdziwy". Ani nie na Wyżynie Zwycięstwa... ani nie tutaj. -
Pamięcią nie mógł sięgać do czasów tak odległych jak upadek Królestwa. Był jednak na Pograniczu dość razy, by móc miejsca dawne nawiedzić i w serce swe wlać tę pewność, że jeszcze Alusawirowie tam powrócą. Do tych murów skruszałych i obalonych, do ruin opustoszałych.
Dotykiem wręcz pieszczotliwym dotykał zimnego kamienia, wzrokiem rozpalonym pasją spoglądał na to co ongiś ich dziedzictwem było. I to wspomnienie dotąd mu towarzyszyło...

Offline

 

#21 2009-12-08 20:49:59

Leatien

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 19
Punktów :   
ID w grze: 2397

Re: Powstańmy z popiołów!

- Narzeczony mój dołoży wszelkich starań, aby nasz prawdziwy dom, aby dom naszych przodków odżył pełnią swego życia i godnie przyjął w swe mury prawdziwą królową.
I choć słowa te wypowiadała do swego krewniaka, to Xabe posłała ciepły uśmiech. Nie przeszkadzało jej towarzystwo elfki. Więcej, cieszyła się z niego i lubiła je, bowiem wyczuwała w Namiestniczce nie tylko zwykłą kuzynkę z drugiej linii, ale i niewiastę znającą dobrze strony, z których i ona sama się wywodziła. Wciąż jeszcze kultura zachodu była jej bliższa od tej, w której wyrośli jej elfi krewniacy.
- Minie jednak sporo czasu, nim Ruiny Serca na nowo staną się domem nie tylko dla nas, ale i dla poddanych, którzy zechcą skłonić się przed nową władczynią. Tak samo, jak nas czeka długa droga, aby to osiągnąć.-
Zamilkła, zastanawiając się czy nie wyrzekła zbyt wielu słów na głos. Ale czy wszyscy oni nie żywili w sercach cichej nadziei na to, że Xabe zasiądzie na tronie? Czy nie to właśnie było pragnieniem i celem wszystkich tu zebranych?

Offline

 

#22 2009-12-09 19:31:28

Ten

Alusawir

239526
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 12
Punktów :   
ID w grze: 3647
WWW

Re: Powstańmy z popiołów!

Z uwagą słuchał słów, które po kolei wypowiadały niektóre z pośród zebranych w Sali Balowej osób. Nie uważał się za osobę w jakiś szczególny osób ważną w tym gronie, więc nie chciał się przesadnie wtrącać pomiędzy ich zdania. Jednak w momencie gdy został już imiennie wywołany do udzielenia odpowiedzi na zadane pytanie uznał, że milczenie w takiej chwili byłoby zdecydowanie nie na miejscu. Odepchnął się za plecami od ściany i pewnym, ale nie nazbyt przesadnie szybkim krokiem podszedł do siedzących już osób. Skierował swe kroki ku swej kuzynce, w której towarzystwie mimo że znał ją zaledwie od paru dni czuł się już pewniej i zajął siedzące miejsce po jej wolnej stronie. Zrobił w stronę Xabe taktowny pokłon głową, po czym wreszcie odpowiedział na to, o co ta przed momentem pytała.
- Dla mnie osobiście zamieszkać w tych murach byłoby oczywistym zaszczytem. Przez większą część swego dotychczasowego życia było mi dane mieszkać jedynie w małej wiejskiej chacie wraz z mymi rodzicami. Niestety żyłem w niewiedzy na temat swych jakże znamienitych korzeni. Dopiero gdy opuszczałem progi, w których się wychowałem matka powiadomiła mnie o mych królewskich przodkach. Oczywiście było to dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale w leśnej gęstwinie, gdzie pobierałem nauk u swego wuja - w tym momencie zrobił lekki ukłon również w stronę Leatien, u której ojca właśnie szkolił się na tropiciela - miałem bardzo dużo czasu by o tym pomyśleć i teraz jestem pewien, że to nie może być przypadek. Teraz wreszcie wiem, że wszystko co w życiu robię ma jakiś większy cel.
Po tych wszystkich słowach, które z siebie wyrzucił, wreszcie dał sobie moment na odetchnięcie i bez zmieszania sięgnął po czysty kielich, który napełnił wodą. Przez moment sączył wodę przez małą szczelinę pomiędzy zaciśniętymi wargami, po czym gdy już zwilżył gardło znów się odezwał, już jednak podsumowując swą wypowiedź.
- Oczywiście z dumą zamieszkam w tej oto spuściźnie po naszych przodkach i swym codziennym życiem będę robił wszystko, by znów przywrócić ich imieniu dawną chwałę. By to, że się odnaleźliśmy nie poszło na marne.

Offline

 

#23 2009-12-10 10:47:38

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

- Rozumiem Cię Areve i zapewne nieraz odwiedzimy Was w waszym domostwie. I ja również powracam swymi myślami do zamku serce spoczywającego na pograniczu. Widziałam go podczas podróży do Dominium, kiedy lecieliśmy powietrznym statkiem. Był stary, dotknięty zębem czasu jednak biła z niego siła Alusawirów i czyste piękno. – kącik jej ust drgnął delikatnie ku górze. To było bolesne. Świadomość faktu, że było się tak niebywale blisko domu rodzinnego, miejsca w którym wydała pierwszy okrzyk życia, a mimo to nie mogła tam postawić swej nogi. Pamiętała również, że przez kilka dni swej podróży po tym wydarzeniu popadła w wyraźne zamyślenie i melancholię.
- Leatien, kiedy odzyskamy Serce, nie ja będę jego zdobywczynią, a każdy ten, który przyczynił się do zdobycia choćby skrawka tej skażonej ziemi, czyniąc to w mym imieniu. Kaimes to dzielny i wierny mężczyzna. Brat mej krwi, krwi Sawanl. Wiem, że wierzy w Nas, w nasze odrodzenie. Jako pierwszy wyciągnął do mnie swą pomocną dłoń i przyjął mnie jako swą królową. Chcę aby wszyscy wiedzieli, że w rodzie Sawanl, oraz Serrano mamy swych przyjaciół. Nie zawiedli mnie, kiedy wyjawiłam im swą tożsamość, chociaż mieli środki, oraz siły, do tego aby podać me ciało na tacy przed Cesarzem. W istotach, które w nas wierzą jest siła, nasza siła i możliwość dotarcia w miejsce, w którym niegdyś nasi przodkowie rozpoczęli swą historię. Współpracując ze sobą osiągniemy znacznie więcej, niźli mielibyśmy działać w pojedynkę. – uśmiechnęła się lekko i przymknęła powieki. Po chwili jednak zaczęła mówić dalej.
- Cettenie, w takim razie zamieszkasz tutaj razem ze mną oraz Leatien. Sądzę, że spodoba Ci się to miejsce, bo zarówno wiele tutaj jest skał, jaskiń, jak i lasów, oraz gęstwin. Za Wschodnim pasmem gór rozpościera się Dzicz, niebezpieczna i tajemnicza knieja zamieszkiwana przez przeróżne ludy oraz stworzenia. Odnajdziesz tu swe miejsce, czuję to. – zawiesiła na dłuższą chwilę wzrok na Cettenie, obserwując jego sylwetkę. Skoro już podszedł bliżej, zaprosiła go gestem dłoni aby również spoczął.
- Chcę wam opowiedzieć o czymś jeszcze. O rytuale Krew z Krwi zawartym przez mą prababkę Giovene z istotami, których potomkowie stąpają po tej ziemi. Lecz zacznę od początku. Rytuał ten wiązał się z wyraźnym zaufaniem, lecz również niósł zagrożenie. Mieszając swą krew z Giovene, poszczególni zgromadzeni godzili się służyć jej wiernie i wspierać w swym braterstwie. Natomiast świadoma zdrada niosła ze sobą dość nieprzyjemne skutki. Ciało zaczynało czernieć na znak hańby którą okrył się zdradzający. Ma prababka, oraz jej małżonek Ita Istar, byli potężnymi magami i przyczynili się do tego aby przywołać moc ducha Zelerów do przelania w krew zaufanych tę skazę, ale i zapewnienie. Jednak mój dziadek Itelius I odziedziczył po nich moc, którą obrócił przeciwko „Krew  z krwi” i więzy zostały zerwane. Teraz w naszej świadomości pozostał sam fakt, sama świadomość rytuału, nic więcej. Los nie ukarze zdrajców, lecz Ci którzy wierzą w Krew z Krwi nie przyczynią się do zdrady, uznając iż byłaby to ujma na honorze. Kim byli tamci, którzy zaufali mej prababce? Ita`Istar,  Silestra i Hawat Sawanl, Aveni Tuliach, Senciner Gariel, Sivel Lithos, Ninor Camerei oraz Johann volken. Krew Sawanl przetrwała, łącznie z krwią Serrano. Kaimes oraz Creaven wierzą w siłę tego co niegdyś miało miejsce podczas rytuału. Tuliachowie zawiedli, z chwilą gdy Ishanette Tuliach odrzuciła mnie i me pochodzenie. Kilian Camerei, cóż… - zacisnęła lekko usta – doceniał słowa i wiedział o tym specyficznym dziedzictwie, lecz jego czyny i zbytnia pewność siebie zaprzeczały temu co zapewne podpowiadał mu rozum. O pozostałych nie wiem, być może gdzieś potomkowie Sivela znajdują się na tych ziemiach, podobnie z krwią Johanna, czy rodu Gariel. Lecz chcę abyście o tym wiedzieli, szczególnie Ty Cettenie, oraz Leatien, gdyż w waszej krwi płynie znamię tego co nosimy w sobie.

Offline

 

#24 2009-12-10 11:58:45

Dawid

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 31
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Część z tego co powiedziała, było dla niego nowością, bowiem losów innych rodów nie znał i prawdę mówiąc niespecjalnie się tym interesował. Co do samego rytuału, to pamięć o nim przetrwała w tej gałęzi rodu, z której pochodził. Słuchając jej przymykał oczy wracając pamięcią do dni swego dzieciństwa, do nauk ojca i dziadka, którzy starali mu się przekazać to wszystko co sami wiedzieli.
Odetchnął głębiej milcząc, niczego do dodania konkretnego nie mając. Tylko z kielicha co czas jakiś upijał trunku, to znów wzrok odwracał ku Antreui.

Offline

 

#25 2009-12-11 04:58:11

Ten

Alusawir

239526
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 12
Punktów :   
ID w grze: 3647
WWW

Re: Powstańmy z popiołów!

Przytaknął ochoczo głową na słowa o tym, iż okolice na pewno będą sprzyjające mu. Już na tym krótkim rekonesansie, którego zdążył wcześniej dokonać zauważył, że jest to raj dla kogoś kto chce się cały czas uczyć i rozwijać w swym tropicielskim fachu. Fachu osoby, która na codzień prawie non stop się skrada.
- O tak. Dziękuję. Na pewno szybko się zaadaptuję i poczuję klimat tego pięknego miejsca.
Młodzian rozsiadł się wygodnie na krześle i słuchając równocześnie popijał z kielicha wodę. Wraz z tym jak z ust Xabe wylewały się słowa, Cetten coraz bardziej kraśniał z dumy. Może nie do końca to uzewnętrzniał, ale wewnątrz bardzo mile go łechtało, iż to właśnie on zasiada w tym momencie wśród tych potomków królewskiego rodu. Bardzo mu się też spodobała idea rytuału Krew z krwi. Pierwszy raz w życiu o czymś takim słyszał i już od razu pojawił się w sercu żal, że rytuał nie działa już tak jak kiedyś. Byłoby to idealne zabezpieczenie przed zhańbieniem dobrego imienia rodu poprzez zdradę. W takiej sytuacji będzie musiała im wystarczyć pamięć o rytuale i aktywne propagowanie hasła Ojczyzna Obowiązek Honor. Z resztą póki co sam Cetten nie miał nawet najmniejszych powodów by myśleć, że ktokolwiek z obecnych w owym pomieszczeniu jest niegodny zaufania. Przynajmniej w jego własnym odczuciu już samo nazwisko Alusawir do czegoś zobowiązywało.

Ostatnio edytowany przez Ten (2009-12-11 05:02:06)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.narutosanhan.pun.pl www.survival.pun.pl www.moltencorelolclan.pun.pl www.dziennikarze.pun.pl www.kulomiot.pun.pl