Ród Alusawir

Ojczyzna, Obowiązek, Honor

Ogłoszenie

Tutaj możesz wpisać treść ogłoszenia.

#1 2009-11-20 23:56:10

Leatien

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 19
Punktów :   
ID w grze: 2397

Powstańmy z popiołów!

Ruszyła za służką, uprzednio jeszcze przedstawiwszy się Jalayisowi i obdarzywszy go kolejnym uśmiechem. Obcy akcent zupełnie jej nie przeszkadzał. Ba, był nawet miły jej uszom, bowiem sama prawiła z ledwie wyczuwalnym w głosie akcentem z zachodnich ziem. To potęgowało w niej jedynie wrażenie, że naprawdę wróciła do domu.
- Dziękuję. O ile nie sprawi to kłopotu obmyję się już po posiłku i rozmowie.-
Odrzekła jeszcze na pytanie May, po czym słuchała jej z uprzejmym uśmiechem. Lubiła równie mocno mówić i słuchać, więc i nadmierne gadulstwo kobiety nie było dla niej niczym irytującym. Wręcz przeciwnie - cieszyła się, że mogła dowiedzieć się czegoś nowego o jej rodzinie.
- Nie znałam tego obrzędu. Jestem jednak kapłanką Nes`ye i nie wiem czy Pani patrzyłaby łaskawym okiem na podobne "czary". Wolę poczekać do rozwiązania, choć ojciec mego dziecka straszy mnie już, że urodzą nam się bliźnięta. Ponoć to powszechne w jego rodzinie. Jakiej jednak będą płci, to już sami bogowie raczą wiedzieć.-
Wzruszyła lekko ramionami. Zapewne za niedługo już wszystkim w twierdzy będzie wiadome jak częsty był to u niej gest.
Po dotarciu do komnaty kapłanka przyjrzała się poduszkom z ledwie zauważalną w jej spojrzeniu niechęcią połączoną z czymś na kształt strachu. Jeżeli będzie chciała z nich wstać, to nie obędzie się bez pomocy jakiegoś silnego ramienia. Tym jednak postanowiła martwić się później. Uśmiechnęła się ciepło do ciemnoskórej kobiety, postanawiając wypełnić tych kilka minut rozmową.
- A Ty sama powierzyłaś całkowicie swe życie Xabe, czy również myślisz o założeniu rodziny? A może masz już dziecię?-
Oczekując na odpowiedź podeszła do stołu i nalała sobie kielich wody. Wino już od dawna jej nie służyło.

Offline

 

#2 2009-11-21 12:21:55

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

- Bliźnięta? - Służka spojrzała nieco zdziwiona najpierw na twarz kobiety, po chwili na jej brzuch, oceniając w którym miesiącu ciąży mogła być.
- Powiadają, że bliźnięta to podwójny kłopot, ale i szczęście również się mnoży. Jak to z dziećmi bywa... - Uśmiechnęła się z pewną dozą przekory powoli rozstawiając na stole talerze wykonane z masy perłowej, misy gliniane, oraz wiklinowe kosze z pieczywem. Słysząc kolejne pytanie Leatien uniosła głowę ku górze odrywając się od swych zajęć.
- Jestem niewolnicą mej Pani i będę jej służyć do końca życia. - być może brzmiało to brutalnie lecz taka była prawda. No i szczerość May była szybsza niźli jej przemyślane słowa. Szybko również zareagowała wiedząc, że powiedziała to czego nie powinna mówić i przystawiła swe palce do ust, w przestrachu.
- To znaczy, Pani Xabe ofiarowała mi wolność i mówiła mi, że jestem jej pomocą w życiu. Ale ja wiem swoje. Wiem kim jestem i jaka jest moja pozycja w tym świecie. Chociaż tu, na północy jest... zdecydowanie inaczej niż na pustyni. I... nie byłabym dobrą matką. - co prawda opiekowała się swego czasu dzieckiem namiestniczki, jednak siebie  w roli matki nie widziała. Zbyt frywolnie podchodziła do niektórych spraw i sprawiała wrażenie nad wyraz nierozgarniętej. Ponownie zerknęła na Jala.
- A Panu coś podać?

* * *

Natomiast Xabe szła milcząc praktycznie przez całą drogę, wiedząc iż małżeństwo podąża za nią. Starała się ochłonąć, a kiedy już pierwsza fala złości minęła, zaczęła nad wszystkimi sprawami rozmyślać, snując różne przypuszczenia. Do tego wciąć odczuwała nieznaczny dyskomfort z powodu rany, jak i tego że ma pobrudzone szaty własną krwią. Zacisnęła mocniej swe usta i odwróciła się w kierunku swych krewniaków, gdy znaleźli się w korytarzu prowadzącym ku sali, gdzie znajdowała się Leatien oraz Jalayis.
Proszę udajcie się w tamtym kierunku, niebawem do Was dołączę. Spotkacie w komnacie Leatien Alusawir oraz Jalayisa Alusawira. Jeśli jesteście spragnieni i głodni częstujcie się. Mój dom jest waszym domem. - wciąż wyczuwała pewną powściągliwość względem tamtej pary. Być może przez to pierwsze wrażenie jakie na niej wywarli? Nie wiedziała natomiast czy to było złym, czy może dobrym...

Sama podążyła do komnaty obok, gdzie znajdowała się jej sypialnia. Tam też postanowiła obmyć swą ranę, jak również przyłożyć do niej fragment tkaniny, aby zatamować uporczywe krwawienie. Również przebrała swe szaty, aby pozbyć się brunatnych kropel na materiale. Po niedługim czasie dołączyła do reszty.

Dla przypomnienia, post Dawida po wejściu do sali:

Po wejściu do środka zachowywał się swobodnie i tak naturalnie, bez cienia skrępowania, iż myśleć można było, że nie jest tu gościem, a gospodarzem. Nie zachowywał się wyniośle, nikomu nie rozkazywał, po prostu kroki stawiał pewnie, spojrzeniem nie przesuwał po pomieszczeniach, jakby już dawno je poznał. Tylko obecne, a nieznane mu persony zmierzył dłużej wzrokiem stalowoszarym.
I czekał na to co nadejdzie, lecz któż patrząc na niego mógłby powiedzieć, że mężczyzna na coś czeka...?

Offline

 

#3 2009-11-21 13:56:51

Leatien

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 19
Punktów :   
ID w grze: 2397

Re: Powstańmy z popiołów!

Brzuch miała duży, co zgodnie oceniali wszyscy medycy, sugerując tym samym, że rozwiązanie rzeczywiście mogło przynieść niespodziankę w postaci dwojga istnień. Z czego półelfka jak na razie nie potrafiła czerpać radości. Była młoda i wciąż nie do końca przygotowana na dziecko, a poród kojarzył jej się jeno z bólem i udręką. Myśl o tym, że mogłaby cierpieć podwójnie wywoływała w niej strach. Jakkolwiek by jednak nie było, na ówczesną chwilę wyglądała na piąty, może szósty miesiąc ciąży.
- Sama jeszcze tych kilka miesięcy temu mówiłam i myślałam podobnie - że będę złą matką. Wydaje mi się jednak, że w obliczu nieodwracalnego w nas samych zachodzą pewne zmiany. Choć oczywiście nie każdej kobiecie pisana jest rola matki i to również powinno zostać uszanowane.-
Chciała wyrzec coś jeszcze, zapytać o córkę Xabe, o której istnieniu dowiedziała się niedługo po jej przyjściu na świat (nie przesadzała mówiąc o dosyć rozległych informacjach, jakie przekazywał jej Kaimes), ale zamiar ten został przerwany przez dosyć niespodziewane pojawienie się obcych jej istot. Ściągnęła nieznacznie ciemne brwi, przyglądając się tej parze, od której biło coś...nie do końca odpowiadającego półelfce. Nie chcąc jednak już na wstępie odzierać ich z prywatności, powstrzymała chęć zerknięcia nieco głębiej, niż tylko na ich oblicza. Przywołała na usta delikatny, choć jeszcze nie serdeczny uśmiech i śledziła parę spojrzeniem. Wciąż jeszcze nie czuła się na tyle pewnie, aby witać ją lub wypytywać o to kim są.

Offline

 

#4 2009-11-21 14:49:42

Fin

Alusawir

3355577
Skąd: Tychy
Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 4
Punktów :   
WWW

Re: Powstańmy z popiołów!

Chłopak natomiast nie odzywał się. Poczuł się za to lekko urażony. Jeśli ta kobieta, która dopiero co tu przybyła, woli rozmawiać ze służką niż z członkiem własnej domniemanej rodziny, to jest to tylko i wyłącznie jej wybór. Przysłuchiwał się ich wymianie zdań z umiarkowanym zainteresowaniem. Myślami odbiegał w inne miejsca, w inne czasy. Głównie do biblioteki która była w tym budynku, gdzie spędzał bardzo dużo czasu. Jego wiedza ulegała gwałtownemu poszerzeniu, za sprawą kilku czynników. Idąc korytarzem, powoli zatracał się w przemyśleniach. Wyrwało go z nich dopiero pytanie służki.
- Nie, dziękuję. Jadłem nie tak dawno - rzekł spokojnym, grzecznym tonem. Co by się nie działo w jego myślach i duszy, zawsze był kulturalny i zachowywał się jak trzeba. Uroki bycia magiem umysłu, gdzie umysł oddzielić można od zachowań ciała. Spojrzał jeszcze raz na tę, która przybyła i uśmiechnął się kątem ust.

Offline

 

#5 2009-11-23 00:33:40

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Gdy w końcu dotarła do komnaty spojrzała jeszcze raz na Areveduira oraz jego małżonkę. Po chwili spojrzeniem przemknęła po pozostałych istotach tu zgromadzonych.
Uśmiechnęła się sztywno, czując wciąż rwący ból na rozciętej skórze.
- A oto i Arevedui oraz jego małżonka. Krew Alusawir. Leatien, Jalayis Alusawirowie. - kolejno wskazała na poszczególne istoty i ruszyła do przodu aby obrać sobie miejsce, w którym mogłaby widzieć wszystkich dokładnie.
- Dotychczas żyłam ze świadomością że jestem sama, że pragnę przywrócić honor oraz tron swej rodzinie w pojedynkę. Nie powiem, że nie zaszłam daleko, wszakże osiągnęłam wiele. Nie pragnę władzy dla samej władzy, chociaż mam wysokie ambicje, kocham jednak swój lud i czuję obowiązek względem nich, ale i również nasze dalsze ukrywanie uważam za bezsensowne. Pragnę aby ludność wiedziała, że nie poddaliśmy się tak łatwo, że nasz los nie został skreślony przez czyny jednego człowieka. Z drugiej jednak strony... narażę Was... Każde z Was narażę na niebezpieczeństwa płynące z naszego pochodzenia. Dlatego ja, Xabe Alusawir pragnę wiedzieć czy i Wy pragniecie wyjść z cienia. Chcę odrzucić nazwisko Ha`Ari bo czuję że bruka me prawdziwe pochodzenie. Jestem Alusawirką i jestem z tego dumna. - może nie było w tym wzniosłej wymowy. Nie, nie chciała takiej. Mówiła wprost to co ją męczyło od dłuższego czasu. Mówiła do istot tak bliskich jej umysłowi a zarazem tak dalekim jej sercu. A mimo to przemawiała przez nią determinacja i chęć do „walki” jakakolwiek by ona była.

Offline

 

#6 2009-11-23 01:11:44

Dawid

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 31
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Przyjeżdżając tutaj nie miał pojęcia jak to wszystko będzie wyglądać. Do wszystkiego podchodził dość schematycznie - rozpoznać, ocenić, przemyśleć i działać. Na dworze Namiestniczki szybkość z jaką kobieta przeszła do konkretów nieco go zaskoczyła. Widocznie musiała mieć wszystko od dawna zaplanowane i teraz tylko chciała już przystąpić do działania. Wciąż jednak pozostały wątpliwości, które chciał rozwiać.
Stąd też wystąpił krok do przodu i rzekł szorstkim tonem.
- Xabe... przez setki lat skrywaliśmy swoją tożsamość. Pójdę za Tobą, boś głową naszego rodu, bez żadnych zastrzeżeń, bez żadnych warunków wstępnych. Nie wszyscy jednak mogą mą pewność podzielać. Dlaczegoż właśnie teraz ten czas nadszedł? Skąd pewność, że teraz ryzyko się opłaci? -
Spokojnym spojrzeniem spoglądał w oczy każdego z Alusawirów, jakiego mu przed momentem przedstawiono. Nie robił tego nachalnie, raczej spokojnie, wręcz obojętnie. Na twarzy nie widać było wielu emocji. Tylko lekka, niekryta ciekawość tych, którzy dzielili z nim przywilej, a zarazem brzemię tej krwi.

Offline

 

#7 2009-11-23 10:57:00

Leatien

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 19
Punktów :   
ID w grze: 2397

Re: Powstańmy z popiołów!

- Przez wiele lat żyłam skrywając prawdziwość nie tylko mego pochodzenia, ale i przekonań serca oraz historii.-
Odezwała się cicho, gdy pozostali zgromadzeni w komnacie zamilkli. Splotła palce na swym brzuchu, gładząc go nieznacznie samymi opuszkami palców.
- Zrazu żyjąc w Dominium, pod czujnym okiem Kroczącej, która to z mej Pani zapragnęła uczynić zwykłą służkę i zabroniła wynosić ją do rangi równego sobie bóstwa. Wtedy musiałam ukrywać, co naprawdę czuje me serce. Potem żyłam w cieniu mej przeszłości, gdy musiałam uciekać przed nią i skrywać się na ziemiach Cesarstwa, tając skąd naprawdę się wywodzę i jaka jest moja historia. A przez cały ten czas skrywałam kolejny rzecz, tym razem tajemnicę mej krwi i pochodzenia. Dość mam już tych kłamstw i sekretów, dość chowania się w cieniu. Nadszedł czas, aby porzucić ostatnie iluzje, aby wypowiedzieć głośno całą prawdę osobie. Przynajmniej dla mnie. Wiem bowiem, jak taka prawda wyzwala.-
Mówiąc to wszystko błądziła spojrzeniem po obliczach zebranych. I dopiero pod sam koniec westchnęła i przeniosła je na podłogę.
- Xabe, dajesz nam możliwość oczyszczenia swego nazwiska z grzechów wspólnego przodka. I chcę z tej możliwości skorzystać. Niezależnie jaką niosłaby ze sobą cenę. Nie chcę, by moje dzieci żyły z takim samym  piętnem, z jakim przyszło nam się zmagać od pokoleń. Czas stworzyć nową historię.-

Offline

 

#8 2009-11-23 13:09:01

Fin

Alusawir

3355577
Skąd: Tychy
Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 4
Punktów :   
WWW

Re: Powstańmy z popiołów!

Jalayis słuchał wypowiedzi tych prawie nie znanych mu istot. Widział w nich osoby, które z desperacją lub strachem ukrywały lub chciały zapomnieć historię swojego rodu. O sobie nie mógł tego powiedzieć z jednej prostej przyczyny - przed przybyciem do Adun i przed faktem odnalezienia go przez Xabe, nie miał bladego pojęcia o tym, że jest członkiem tak znamienitego, choć podupadłego rodu. Nie zamierzał się odzywać. Kto w ogóle zamierzałby słuchać chłopaka, któremu dopiero blisko było do pełnoletności? Nikt. Bo i pewnie nie powiedziałby niczego specjalnie odkrywczego w tej sprawie. Przybył tu i nie zamierzał odchodzić. Nie teraz, gdy znalazł swój punkt zaczepienia. Wzrok jego wędrował od jednej do drugiej osoby. Ale wciąż milczał.

Po chwili zaczał odpływać myślami do terenów o których wspomniała ta, która służyła Nes'ye. Dominium Pani. Tereny, na których zostawił swoją przeszłość, swoich rodziców i część swoich wspomnień. Nie chciał pamiętać tego co złe, bo to było w zyciu nikomu nie potrzebne. Tak to działa.

Ostatnio edytowany przez Fin (2009-11-23 13:11:00)

Offline

 

#9 2009-11-23 14:57:54

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

- Nie mam żadnej pewności, że ryzyko się nam opłaci, a mam nawet i wątpliwości. Służę ludowi w imię Cesarza, chociaż ten wie, że jestem krwi Alusawir. Lecz póki nie wznoszę wątpliwości wśród cesarskiego ludu, póty mam w swych rękach tutejszą władzę. - zacisnęła swe usta w dzióbek i przemknęła spojrzeniem po pozostałych.
- Jesli Alusawirowie pojawią się w Adun, powstaną zarówno głosy sprzeciwu, jak również i nowej nadziei. Wiem, że są pośród cesarskich obywateli i Ci którzy wierzą w dawną monarchię. A ja pragnę jej przywrócić nowy porządek na starych fundamentach. Nie chcę już dłużej żyć ze świadomością, że spoglądają na mnie niczym na wiernie służącego psa Cesarza. Alusawirowie nie uchylą głowy przed żadnym władcą.  A ma cierpliwość już się skończyła. - tu zamilkła ponownie i prześledziła na nowo lica zgromadzonych.
- I chcę aby moja rodzina również ukazała swą potęgę i siłę. Być może nie w armii której nie mamy, ale w wewnętrznej sile i determinacji. W harcie ducha. Bo tym jesteśmy. Dlatego chcę również, abyście wiedzieli, że razem z naszym pojawieniem się, pojawią się również zagrożenia, przed którymi musimy ochraniać się wspólnie.

Offline

 

#10 2009-11-23 15:30:45

Dawid

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 31
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Wraz z każdym kolejnym słowem wypowiadanym przez kobietę miał coraz więcej wątpliwości, których jednak w żaden sposób nie uzewnętrzniał. Karmiła ich frazesami, banałami, których wysłuchiwał już dawniej w domu swym rodzinnym. Tym co odróżniało ją od jego ojca była jej pozycja niosąca ze sobą zarówno obietnicę, jak i groźbę. Ale przecież w życiu są zawsze dwie strony tego samego problemu...
Miała władzę, dzięki której mogli łatwiej osiągnąć swoje cele.
Arevedui stłumił wątpliwości i powtórzył to, co uczynił już raz, na podwórzu. Podszedł doń znów o krok i przyklęknął na jedno kolano, głowę lekko przed nią zginając. Dłoń jedna z przodu do piersi przyciśnięta, druga na plecach założona.
- Xabe, jak postanowisz tak uczynię. Prowadź nas. -
Ten akt zawierzenia był skierowany tylko do niej jak głowy tego rodu. Mimo wszystkich znaków zapytania postanowił zaufać jej całkowicie i powierzyć jej swą osobę. W imię wyższego dobra, konieczności i poczucia obowiązku, które krążyło w jego żyłach. A wraz z tym aktem, który nie sądził, by znalazł naśladowców, zyskał spokój sumienia i myśli...

Offline

 

#11 2009-11-26 00:40:08

Ten

Alusawir

239526
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 12
Punktów :   
ID w grze: 3647
WWW

Re: Powstańmy z popiołów!

Cetten wręcz niezauważalnie zniknął z towarzystwa zaraz po tym jak on i Leatien poznali głowę rodu oraz Jalayisa. Dopiero potem pomyślał o tym, że mogło się to nowo poznanym członkom rodziny wydać co najmniej niekulturalne, jeśli nie bardzo dziwne, że dopiero co przybył, a już znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Cetten w tym czasie jednak nie próżnował. Swoim dziwnym nawykiem już jął samotnie zwiedzać dwór i starać się zapamiętać wszystkie szczegóły miejsc, które przemierzał szybkim, ale ostrożnym krokiem. Jednak w takim czasie udało się młodzianowi obejrzeć zaledwie małą cząstkę całości twierdzy, jednak już mu się zdążyła spodobać. A zwłaszcza to w niej było takie satysfakcjonujące, że wydawała się być nader bezpiecznym miejscem. Jej trudna dostępność oraz otaczający wszystko kamienny mur przyozdobiony iglicami raczej nie zachęcał intruzów do składania niespodziewanych wizyt. Uroku całemu miejscu dodawały zarośnięte zieloną roślinnością kondygnacyjne tarasy oraz wszędobylski dźwięk szemrzących strumieni. Idealne miejsce dla kogoś poszukującego samotności... albo dla kogoś kto potrzebuje siedziby dla zapomnianego królewskiego rodu.
Cetten zapomniał się w tym zwiedzaniu i dopiero po czasie już nie tak krótkim pobiegł w stronę, z której przybył. Nie znał jeszcze ani trochę tego jakże obszernego budynku, toteż po wejściu przez jego główny portal jakiś czas kluczył i błądził po korytarzach i salach. Dopiero po parunastu minutach wędrówki po starym budynku usłyszał jakieś głosy i od razu udał się ich kierunku. Udało mu się. Dotarł tam gdzie miał się zjawić wraz ze wszystkimi. Poza kuzynką rozpoznał jeszcze Xabe i przedstawionego wcześniej młodziana. Za to nie miał pojęcia kim była reszta gości. Nie chciał nikomu przeszkadzać w wypowiedzi, toteż nie wchodził do pomieszczenia i jedynie z jego progu obserwował obecnych i słuchał ich słów. Dopiero gdy Arevedui skończył wypowiadać swe ostatnie słowa Cetten dał znać o swej obecności. Postąpił parę kroków do przodu, skręcił w bok i oparł się plecami o pobliską ścianę. Może sam fakt, że wszedł do pomieszczenia nie byłby zauważony, gdyby nie to, że wreszcie się odezwał. I to dość donośnym, pewnym, ani trochę nie drżącym głosem.

- Również i ja pozwolę sobie wyrazić swoje zdanie w tej sprawie... - w tym momencie zaczerpnął głębszego oddechu i podjął wątek.
- W prawdzie od stosunkowo niedawna wiem o swym szlachetnym pochodzeniu, ba, nawet bardzo szlachetnym, jednak już zdążyłem się do tej myśli przyzwyczaić... Dużo o tym ostatnio myślałem, a teraz jestem już całkowicie pewien, że chcę by nasze dziedzictwo zostało odbudowane i byśmy znów mogli pokazać co nasza rodzina znaczy. Właśnie takie zadanie zostało nam powierzone. Nie wiem czy to przez bogów, którzy rzekomo istnieją, nie wiem czy to nie prostu zrządzenie losu, ale zobaczyłem te okolice i te wspaniałe, majestatyczne mury i właśnie tak upewniłem się, że to jest dla nas jedyna słuszna droga i teraz, gdy się już odnaleźliśmy zaprzepaścić taką szansę byłoby największą zbrodnią.
Po tych słowach zamilkł. Nigdy nie był zbyt dobrym mówcą i nigdy nie ciągnęło go do przemawiania, ale w tym momencie słowa same lały się z jego ust. To co odczuwał w głębi serca zmieniało się w jego umyśle w zdania, a potem samoistnie wydostawało na świat za pomocą mowy. Nie obchodziło go jaka będzie reakcja zebranych w sali. Czuł, że musi to powiedzieć i powiedział. To dawało mu satysfakcję i jakieś wewnętrzne uczucie, że wreszcie i jego zdanie się gdzieś liczy.

// Wybaczcie długą nieobecność, ale pewne dziwne problemy mnie zatrzymywały ostatnio. Teraz już postaram się być na bieżąco. ;) //

Ostatnio edytowany przez Ten (2009-11-26 00:41:11)

Offline

 

#12 2009-11-27 09:47:17

Xabe

Administrator

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 45
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

- A zatem od dzisiaj nie bójcie się mówić o swym pochodzeniu. To nasza krew oraz nasze dziedzictwo. Leatien Alusawir, Cetten Alusawir, Jalayis Alusawir, Arevedui Alusawir,      Antreui Alusawir... Być może nie jesteśmy szlachciami w oczach cesarstwa, lecz w naszych w naszych sercach nośmy szlachectwo, godne królów północy. Witajcie w swym domu. - obdarzyła każdego z nich osobliwym spojrzeniem, następnie przemówiła ponownie.
- Niedługo zaproszę tutaj osoby z Leśnej Straży. Potrzebujemy ochrony, oraz wsparcia ze strony istot znających góry oraz lasy. Alvail Tuliach, oraz Kaimes Sawanl udzielą nam pomocy. Resztę póki co pozostawiam na swych barkach, bo czeka mnie jeszcze jedno, dość ważne ale i skomplikowane zadanie.  - wspomniała sobie to co ukazał jej stary pająk we wizji i lekko wydęła swe usta. A z tym musiała się już zmierzyć sama, wiedząc aż nadto doskonale, że ryzyko w tej grze jest wyjątkowo wysokie.
- A teraz proszę... Dajcie mi się nacieszyć waszą obecnością. - przywołała na swe usta lekki uśmiech. Nie chciała wciąż i wciąż tkwić w mrocznych zakamarkach własnych myśli, mając świadomość jak trudną drogę będzie musiała przejść.
- Ucztujmy, bawmy się, oraz pijmy. - Podeszła do stołu i zagarnęła zeń karafkę wypełnioną cytrusowym winem, do drugiej ręki natomiast pochwyciła trunek o intensywnie miętowym zapachu. May, w tym czasie usiadła przed zdobioną harfą i przemykając palcami po strunach, jęła wydobywać z niej łagodną melodię, pobudzającą słuch. Echo komnaty natomiast poniosło wygrywane nuty, wzmacniając ich ton oraz brzmienie.
Xabe natomiast rozlała do naczyń poszczególne trunki, tak aby każdy odnalazł coś dla siebie. Stanęła obok Leatien i spojrzała na nią z wyraźnym zadowoleniem.
- Uszczęśliwiasz mego brata krwi. Pamiętam dzień, w którym przyszedł do mnie i powiedział mi, że się zakochał. Był taki... inny, szczęśliwy, a zarazem zakłopotany, jak gdyby to uczucie po raz pierwszy go doświadczyło. Wiele dla niego znaczysz. - odparła spokojnym głosem. A po chwili zniosła swe naczynie ku górze.
- Za naszą krew, za przyszłość i stworzenie nowej historii. - odparła unosząc kielich ku górze.

Offline

 

#13 2009-11-27 12:05:13

Dawid

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 31
Punktów :   

Re: Powstańmy z popiołów!

Napełnił kielich swej żony małomównej winem czerwonym, półsłodkim. Sam zaś chwycił za kielich z burbonem, który ostatnimi czasy zaczął pijać częściej niż inne trunki. W górę go uniósł do toastu się przyłączając. Nawet i na uśmiech się zdobył, kiedy już go dopełnił, do dna kielich osuszając. Wszak tak winno pić po raz pierwszy, jeśli pragnie się prawdziwej pomyślności toastu spełnianego.
I prawdę powiedziawszy chętnie zacząłby ucztować, bo po podróży długiej napełnienie żołądka pustego samym tylko alkoholem wydawało mu się niezbyt dobrym pomysłem, lecz dopóty, dopóki nikt inny po nie nie chwytał, zadowalał się samym li tylko burbonem. Nie przejawiając wielkich zdolności towarzyskich pozostał w pobliżu żony, z którą chwilę cicho dyskutował. Po tym zaś rozglądając się bez specjalnej ciekawości, wsłuchiwał się w dźwięki harfy i popijał cierpki w smaku trunek.

Ostatnio edytowany przez Dawid (2009-11-27 17:20:52)

Offline

 

#14 2009-11-27 22:41:44

Leatien

Alusawir

Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 19
Punktów :   
ID w grze: 2397

Re: Powstańmy z popiołów!

Sięgnęła po kielich, którego zawartość nie zdradzała obecności jakiegoś mocniejszego trunku. Od czasu do czasu pozwalała sobie na łyk czy dwa rozcieńczonego wina, ale w większości przypadków jej organizm po prostu odrzucał alkohol. A kapłanka nie miała ochoty przerywać spotkania swoimi nagłymi sensacjami żołądka.
- Za rodzinę.-
Dodała do toastu krewniaczki, po chwili go spełniając. Uśmiechnęła się też łagodnie, przytulając dłoń do brzucha.
- Mi zaś wiele opowiadał o Tobie, Xabe. Ceni Cię bardziej, niż niektórych z własnej rodziny. Oddałby za Ciebie życie, gdyby zaszła taka potrzeba. Pamiętaj o tym proszę. O tym, że wypełni każdą Twą prośbę czy rozkaz. I dla niego słowo stoi wyżej choćby i od własnego honoru. To wielka odpowiedzialność mieć we władaniu cudzy żywot.-
Nie mówiła o tym wprost, ale miała nadzieję, że Namiestniczka zrozumie cichą prośbę zawartą w jej słowach. Prośbę o to, by nie pozwoliła mu zginąć w byle starciu czy potyczce. A i tak wiedziała, że na podobne słowa było już za późno. Decyzja o Pograniczu zapadła.
Kapłanka odgoniła jednak od siebie ponure myśli. Do wyjazdu Kaimesa zostało dużo czasu. Wiele mogło się jeszcze zmienić. Teraz zaś należało się cieszyć i świętować, jak to już wcześniej wspomniała Xabe.
- Wiesz, że od początku w Ciebie wierzył? Zawsze nazywał Cię swoją Królową.-
Dodała już ciszej, uśmiechając się do swych wspomnień.

Offline

 

#15 2009-11-29 19:33:15

Ten

Alusawir

239526
Call me!
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2009-11-12
Posty: 12
Punktów :   
ID w grze: 3647
WWW

Re: Powstańmy z popiołów!

Mężczyzna z nieskrywaną radością uzewnętrznioną poprzez szeroki uśmiech wsłuchiwał się w słowa o tym, że mają wspólnie wyjść z cienia i z dumą przedstawiać się nazwiskiem Alusawir. Nazwiskiem przez wieki, może nie zapomnianym, ale na pewno bardzo rzadko wspominanym i jeśli już wspominanym to zdecydowanie częściej w tym negatywnym świetle. Teraz miało ono na nowo odzyskać swoją dawną chwałę i trwać w niej, a nawet mieli wspólnie dążyć do tego by najwyższymi osobami w państwie stały się osoby z tymże rodowym nazwiskiem. Cetten nie odchodząc spod ściany i nie sięgając po żaden trunek, jedynie skinął głową tym, którzy wznosili toast, jakby chcąc dać w ten sposób znak, że również go wznosi, ale po prostu nie ma ochoty na picie. Następnie pozwolił sobie na kolejną chwilę wewnętrznej zadumy. Z tyłu za plecami podciągnął prawy rękaw i przejechał opuszkami palców lewej ręki po szerokich bliznach "zdobiących" jego przedramię. Już od młodzieńczych lat miał dziwny i do końca zrozumiały nawyk, o którym prawie nikt nie wiedział. Za każdym razem, gdy spotykało go niepowodzenie i nie sprostał wymaganiom własnych lub swych najbliższych, wtedy naznaczał swe ciało ranami zadanymi za pomocą ostrych przedmiotów lub ognia. Były to praktyki bolesne i niejednokrotnie dość krwawe, jednak Cetten w ten sposób sam sobie przekazywał do wiadomości, że następnym razem musi dać z siebie całkowite maksimum, by nie musieć już fizycznie cierpieć. Teraz, gdy dowiedział się o swoich przodkach tak znaczącej informacji tym bardziej nie zamierzał się poddawać w żadnych zadaniach. Ani w tych, które sam przed sobą postawi, ani tym bardziej tych, które będą mu powierzone przez polegającą na nim nowo odkrytą rodzinę. Miał szczerą nadzieję, że jego ciało już nie będą znaczyły nowe blizny, które sam na swym ciele pozostawi, lecz tylko te, które powstaną w czasie honorowej wędrówki ku powstaniu rodu jego przodków z popiołów.

Ostatnio edytowany przez Ten (2009-11-29 19:33:29)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.apocalypticshinobi.pun.pl www.gryp.pun.pl www.zslia.pun.pl www.worldrock.pun.pl www.feniks-literacki.pun.pl